Cóż to są te bandaże? Zabiegi bandażami Arosha przeznaczone są do zwalczania cellulitu, modelowania i ujędrniania skóry. Działają również nawilżająco i redukują tkankę tłuszczową. Są to nasączone odpowiednimi substancjami jednorazowe bandaże. Są one nakładane na wybrane partie ciała. Ja wzięłam na warsztat brzuch i nogi.
Bandaże są wykonane z lekkiej bawełny. Tak jak już wspomniałam, są nasączone odpowiednimi substancjami i pakowane oddzielnie, tak żeby starczyło na jednej zabieg dla jednej osoby. Pod czas zabiegu substancje aktywne zawarte w bandażach przenikają w głąb skóry, działając na trzech poziomach. Zawierają m.in. mentol, guaranę, kofeinę, cynamon, olejek mięty pieprzowej i wiele innych składników.
Wskazaniem do zabiegu jest:
- wiotka skóra
- cellulit
- rozstępy
- utrata elastyczności skóry
- tkanka tłuszczowa
- przesuszona skóra
- napięta skóra
- nawilżona skóra
- wyszczuplenie sylwetki (to działa!!!)
- redukcja cellulitu
- przyspieszenie spalania tłuszczy
Ja zdecydowałam się na 3 zabiegi. Chodząc na bańkę chińską, zabieg skonsultowałam z p. Teresa, właścicielką salonu. Jak zawsze uzyskałam fachową poradę i zapisałam się na ten zabieg.
Aby efekt się pojawił warto robić go przez jedne dzień, czyli 3 razy w tygodniu. U mnie wypadł we wtorek, czwartek i sobotę.
A wyglądało to tak, że na rozstępach na brzuchu miałam zrobioną mikrodermabrazję a na nogach drenaż, co miało zwiększyć wchłanialność substancji aktywnych z bandaży. Pierwszego dnia miała bandaż Krio, czyli taki chłodzący. Nawet bardzo chłodzący. Ale czego się nie robi żeby dobrze wyglądać. No dobra, takie fajne zimne okłady na nogach i brzuchu. Dało się wytrzymać, mimo że jestem zmarźluchem. Pod czas nakładania czułam woń mentolu. Uwielbiam ten zapach. I tak sobie leżałam w tych bandażach ok 40 minut. Ale zmarzłam. Nawet koc nie pomógł. A miałam poleżeć i poczytać książkę. Po kilku minutach już się przyzwyczaiłam do tego efektu chłodzenia. Ważne że zabieg naprawdę przyniósł efekt. Skóra po pierwszym zabiegu była nawilżona i fajnie napięta. Zawarty w nim kwas hialuronowy fajnie zadziałał na elastyczność i nawilżenie. Mało tego, jakie nogi były odprężone, takie lekkie i jakby wypoczęte. No cud miód. Warto było trochę pomarznąć dla takiego efektu.
Następnego dnia czyli we czwartek miałam bandaże Aqua. Ich zadaniem było nawilżenie, ujędrnienie i napięcie skóry, wspomaganie krążenia. Tu mogłam sobie poleżeć spokojnie ponieważ nie było żadnego efektu specjalnego (w sensie ani chłodzenia ani rozgrzewania). Tak bezobjawowo było. Oczywiście przed zabiegiem była mikrodermabrazja i drenaż i 40 minut odpoczynku. Co dla mamy dwójki dzieci jest też zbawienne. Taka chwila odpoczynku w ciszy i spokoju. Chociaż myśli i tak wędrowały do domu, co tam porabiają pociechy. Po zabiegu skóra była bardzo nawilżona i coraz bardziej napięta. Więc efekt był
Ostatni dzień to powtórka z rozrywki, czyli zabieg chłodzący.
Ale jaka była moja radość gdy po powrocie do domu zmierzyłam obwód i uda i zobaczyła -1,5 cm. I tak skóra cudnie ujędrniona w dotyku. Po 3 zabiegach efekt jak dla mnie był powalający. To naprawdę dobrze zainwestowane pieniądze w siebie. Myślę że do wakacji jeszcze powtórzę taką serię 3 zabiegów, żeby wzmocnić efekt. Oczywiście sam zabieg nie wystarczy. Nadal trzeba dbać o aktywność fizyczną oraz dietę. Nawet po najdroższym i najlepszym zabiegu po jakimś czasie skora straci swoją jędrność jeżeli nie będzie się o nią dbać.
Ja ze swoich efektów jestem bardzo zadowolona i dziękuje p. Teresie i personelowi za przywrócenie mojej skóry do życia po dwóch ciążach :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz